FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Zaloguj
Rejestracja
Napisz odpowiedź
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje:
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Je'nestur de Neyivv
Wysłany: Pią 15:00, 04 Cze 2010
Zrezygnowany westchnął i skierował się do schodów. Cóż, dziwnie by wyglądało, gdyby nalegał.
Nie chciał, by Victor pomyślał coś dziwnego. Na przykład, że Je'ne chce się go pozbyć lub ma mu cokolwiek za złe.
Musi więc poczekać nieco dłużej na swój upragniony kącik.
Tak naprawdę wcale nie chciał iść do dormitorium. Ale jak teraz to zrobić?
Przecież nie może powiedzieć Victorowi, że potrzebuje iść do osamotnionego miejsca...
Czasem żałował, że uczniowie nie mają własnych, prywatnych sypialni. To wiele utrudniało.
Victor Qvatan
Wysłany: Pią 14:56, 04 Cze 2010
Victor stanowczo pokręcił głową, nie zastanawiając się nawet nad tym, że Je'ne nie zauważy tego gestu.
- Odprowadzę cię, już powiedziałem. Przynajmniej tyle mogę dla ciebie zrobić. Chcę mieć pewność, że nie zasłabniesz po drodze. Gdybyś szedł sam, na pewno zajęłoby ci to dłużej w takim stanie.
Jego uścisk stał się odrobinę mocniejszy i pewniejszy, jakby na poparcie swoich słów umysł wampira chciał zaprezentować swoje postulaty także drogą cielesną. Nie miał zamiaru teraz go zostawić.
Je'nestur de Neyivv
Wysłany: Pią 14:52, 04 Cze 2010
Pogrążony we własnych, dość szarych myślach ledwo usłyszał słowa wampira. Zamrugał, przez chwilę zastanawiając się nad sensem pytania, jakby dopiero się przebudził.
- Ach... no tak! Na siódmym. Właściwie to... - na chwilę przerwał, zamyślając się.
Tak, właśnie to był idealny moment, żeby uciec. Z perfekcyjnym argumentem, któremu nie można było się oprzeć. Tym bardziej, że z każdą sekundą Je'ne czuł się coraz bardziej zbędny.
- Twoje dormitorium jest tutaj, prawda? A do mojego prowadzą tylko schody, dam sobie radę. Czuję się już lepiej. Droga jest prosta...
Victor Qvatan
Wysłany: Pią 14:48, 04 Cze 2010
Wampir szedł powoli, podtrzymując ciemnowłosego, delikatnie przyciskając do siebie. Maszerowali całkiem sprawnie, jak na razie nic się nie wydarzyło i miał nadzieję, że tak będzie do samego końca. Pytanie, gdzie znajdował się koniec?
- Na którym piętrze mieści się twoje dormitorium? - Zapytał, przerywając w końcu milczenie. - Nie wiem, gdzie się kierować.
Je'nestur de Neyivv
Wysłany: Pią 14:45, 04 Cze 2010
[cdn z Ogrodu]
Zagryzł wargę, pochylając głowę. Nagle zrobiło mu się przykro, choć wcale nie powinno. Znów wyszło tak, jak zwykle, a on naprawdę nie wiedział, dlaczego. Jego starania nigdy nie miały dobrego zakończenia.
Wyglądało na to, że Victor nie rozumiał.
- Dobrze - mruknął, postanawiając już więcej nie poruszać tego tematu. A może tak naprawdę w niczym nie pomógł? Mogło być to jedynie wrażenie. Iluzja spowodowana pragnieniami.
Znów miał ochotę po prostu schować się w kącie.
Victor Qvatan
Wysłany: Czw 22:26, 03 Cze 2010
Victor zawahał się. Mógł stanowczo odmówić, kierując się troską o swój pobyt w tym miejscu a także o Je'ne, którego nie chciał skrzywdzić ani odstraszyć. Ale z drugiej strony może ciemnowłosy miał rację? Tych kilka łyków chyba wystarczy mu na jakiś czas. Obieca sobie, że będzie wystrzegał się niebezpiecznych sytuacji. I jeśli Je'ne znowu się potknie... Tym razem go nie złapie. Choć będzie się to wydawać aktem egoizmu, w istocie będzie jego przeciwieństwem.
Zmarszczył nagle czoło. Właściwie po co on tak się starał... Czy nie łatwiej byłoby poddać się temu, wrócić do rodzinnego miasta i żyć jak na prawdziwego wampira przystało? Gdyby miał słabszą wolę, pewnie by tak zrobił. Ale chciał tego uniknąć.
Rozpogodził się nagle, siląc się na beztroskę.
- Niech będzie. Ale... Jakby coś się działo, od razu wrócę do siebie.
Je'nestur de Neyivv
Wysłany: Czw 22:12, 03 Cze 2010
Od razu usłyszał czyjeś kroki. Skierował w tamtą stronę głowę.
Nie wiedział, kto idzie. Pora jednak była już dość późna i mury Wieży były opustoszałe. Przypuszczał więc, że to Victor. Szybko też usłyszał jego głos, co przyniosło mu odrobinę ulgi.
Czekanie na niego nie dłużyło mu się. Myślał, co mógłby ciekawego opowiedzieć Victorowi. Znał przecież mnóstwo historii, które opowiadali bardowie. Wiele z nich też łączyła się z pięknymi roślinami, które rosły w Ogrodzie.
Uśmiech jednak szybko go opuścił.
- Ale... - zaczął, przygryzając lekko wargę. Starał się nie wyglądać na zbyt zawiedzionego, w końcu nie jest to niczyja wina. Z drugiej strony... może Victor po prostu nie chce jego towarzystwa? Jest uprzejmy i dobrze wychowany, nie powiedziałby mu więc niczego przykrego. - Jestem pewien, że nic się nie stanie... Pójdziemy tylko na krótką chwilę. Pokaże ci moje ulubione rośliny i jeśli będziesz chciał, to opowiem ciekawą legendę... W dodatku, skoro już tu wszedłem, na samą górę...
Nie chciał się przyznawać, ale naprawdę poczuł się rozczarowany.
Victor Qvatan
Wysłany: Czw 22:06, 03 Cze 2010
Wrócił na korytarz, zastanawiając się, czy Je'ne dalej będzie na niego czekał. W sumie zajęło mu to trochę czasu i nie zdziwiłby się, gdyby korytarz okazał się pusty.
Gdy zobaczył, że ciemnowłosy stoi w tym samym miejscu, lekko się zdziwił, ale właściwie nawet było mu miło z tego powodu. Choć być może lepiej byłoby, gdyby zostawił go samego, skoro jest tak niezrównoważony jeśli chodzi o swoją żądzę...
- Wybacz, że tyle to trwało. Wypiłem dawkę w sypialni, tyle, że... Cóż, była to już resztka, dlatego będę chyba musiał cię pożegnać. Nie chcę narażać cię na swoją obecność, jeśli zdarzy mi się nieprzyjemny stan. Ale jeśli już tu jesteś, sam możesz iść do ogrodu...
Je'nestur de Neyivv
Wysłany: Czw 21:51, 03 Cze 2010
Uśmiechnął się do niego przepraszająco, w duchu ciesząc się, że Victor nie jest zły. W jego głosie nie było ani trochę irytacji, a to dawało wręcz nadzieję.
Pokiwał głową i odsunął się od niego, po chwili opierając się już o ścianę.
- Dobrze, poczekam tutaj - odpowiedział, cały czas uśmiechając się miło. Był pewien, że wampir tym razem już się zirytuje. W końcu każdy przecież posiada własne granice wytrzymałości.
Nawet Je'nestur, choć mogło się wydawać, że jest to niemożliwe.
Uśmiechał się dalej, nawet, jak Victor już zniknął.
Victor Qvatan
Wysłany: Czw 21:47, 03 Cze 2010
Victor nie mógł nic poradzić na przyśpieszone bicie swojego serca. Czuł się tak, jakby po długiej przerwie ktoś nagrodził go tak wyczekiwanym przez niego smakowitym kąskiem. Nie mógł też oderwać wzroku od nagiej szyi Je'ne, która przyciągała go i wabiła swoją tak znamienną wonią.
Jego spętany umysł sprowadził na właściwe tory dopiero głos ciemnowłosego. Przedarł się on przez gęstą zasłonę, która spowiła wszystkie zmysły wampira. Był jak jasny promień w ogarniającym jego ciało mroku.
Delikatnie odsunął go od siebie, starając się nie patrzeć mu w oczy.
- Nic się nie stało... To ja przepraszam. Pójdę po swoją porcję i zaraz wracam... Poczekaj tu.
Odwrócił się pośpiesznie, kierując w stronę dormitorium.
Je'nestur de Neyivv
Wysłany: Czw 21:37, 03 Cze 2010
Nie upadł. Poczuł za to, jak Victor mocno go obejmuje, tym samym ochraniając od upadku. Zapadła cisza, a Je'ne myślał gorączkowo, co teraz zrobić. Arystokraci prawdopodobnie nie przepadają za takimi niespodziewanymi zdarzeniami, tym bardziej, kiedy owe zdarzenia składają się z obejmowania.
Odchylił głowę, tak, jakby patrzył na chłopaka. Tym samym nieświadomie eksponując swoją szyje.
- Przepraszam - wymamrotał zażenowany, w końcu przerywając ciszę. Wciąż jednak kurczowo trzymał się go, jakby bał się, że znów się wywróci.
Było mu tak wstyd. To kolejny raz, jak ukazuje swoją słabość. Przygryzł lekko wargę, czując, jak pieką go policzki.
Victor Qvatan
Wysłany: Czw 21:30, 03 Cze 2010
Chciał powiedzieć ciemnowłosemu, żeby się nie śpieszył, bo właściwie są już niedaleko i nie ma powodu do pośpiechu. Zdążył otworzyć usta, ale nie wydobyło się z nich żadne słowo, ponieważ zaniemówił, widząc, jak Je'ne potyka się. Nie zastanawiając się nad tym zbytnio, wyciągnął ręce w jego stronę, by powstrzymać go od upadku.
Złapał go pośpiesznie, czując też jego silny uścisk na swojej marynarce. Domyślił się, że Je'ne będzie się teraz czuł jak ostatnia niezdara, on jednak uśmiechnął się lekko, gdyż według niego nic takiego się nie stało. Chciał odsunąć go od siebie i powiedzieć, że wszystko w porządku... Ale wtedy zawahał się.
Poczuł bowiem zapach jego ciemnej skóry. Był on tak blisko. Widział tuż przed sobą fragment szyi chłopaka. Widok ten sprawił, że jego serce szybciej zabiło. Miał na wyciągnięcie ręki coś, co tak smakowicie pachniało... Specyficznie i osobliwie, to prawda, ale przez to niezwykle pociągająco.
Dlatego też nie puszczał ciemnowłosego, trzymając go wciąż w silnym uścisku, a w jego umyśle panował teraz prawdziwy chaos.
Je'nestur de Neyivv
Wysłany: Czw 21:20, 03 Cze 2010
Spieszył się na tyle, na ile mógł, by nie zostawać zbytnio w tyle. Nie wiedział przecież, co myśli Victor. Równie dobrze mógł być zirytowany i niezadowolony, że musi iść tak wolno. Tym bardziej, że przecież był głodny. Jego cel stawał się więc niemożliwie oddalony, a zdobycie go trwało dłużej. To mogło sprawić, że Victor...
Nie zauważył, kiedy Victor się zatrzymał. Tym bardziej też nie zauważył małej, drewnianej listwy, która przytrzymywała chodnik na swoim miejscu. Nie zdążył zareagować, kiedy nagle potknął się i niemal wywrócił, lecąc do przodu.
O tym, że Victor się zatrzymał, by poczekać na niego, dowiedział się dopiero wtedy, gdy na niego wpadł. Odruchowo chwycił się go, by całkiem nie upaść. Miał wrażenie, jakby właśnie wszystko wirowało wokół niego, a skupienie dawno go opuściło...
Victor Qvatan
Wysłany: Czw 21:12, 03 Cze 2010
Victor szedł przodem, co chwila oglądając się na Je'ne. Mogłoby to wydawać się uciążliwe, ale nie dla niego. Był on wyrozumiałym wampirem, który szanował przedstawicieli innych gatunków, jeśli coś sobą reprezentowali. Je'nestur kojarzył mu się z prawdziwą chęcią życia. Mimo tak niewygodnego losu, nie poddawał się, ale starał się żyć jak inni. To mu poniekąd imponowało. On sam na jego miejscu możliwe, że zaszyłby się w ciemnym kącie, nie chcąc pokazywać innym swoich słabości.
Spoglądał również na witraże, jakie znajdowały się w oknach. Na zewnątrz powoli zapadał zmrok, co napawało Victora spokojem.
Odwrócił się do Je'ne i zatrzymał w miejscu, chcąc poczekać na niego.
Je'nestur de Neyivv
Wysłany: Czw 21:08, 03 Cze 2010
Dość długi korytarz prowadził do wielu miejsc. Jest głównym połączeniem między schodami, Domem Smoków oraz balkonem.
Przez całą długość korytarza, na kamiennej i zimnej podłodze wyłożony jest czerwony chodnik.
Jedynymi ozdobami są witraże w oknach, które to dodatkowo przysłonięte są ciężkimi kotarami. Większość witraży przedstawia smoki oraz ich historię.
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Forum www.circleofoccultscience.fora.pl Strona Główna
~
Piętro Dwunaste
Skocz do:
Wybierz forum
Na początek.
----------------
Regulamin
Opis świata
Karty Postaci Alternatywnych
Karty postaci
----------------
Uczniowie
Nauczyciele i pracownicy
Księga Nauczycielska
----------------
Plan lekcji
Lista obecności
Oceny
Ogłoszenia drobne
----------------
Ogłoszenia
Mars - Wieża Kręgu Nauki Tajemnej
----------------
Podziemia
Parter
Piętro Pierwsze
Piętro Drugie
Piętro Trzecie
Piętro Czwarte
Piętro Piąte
Piętro Siódme
Piętro Ósme
Piętro Dziewiąte
Piętro Dziesiąte
Piętro Dwunaste
Tereny przy wieży
Shav-yer
----------------
Wschód
Zachód
Krzywe zwierciadło
----------------
Zdarzenia alternatywne
SB
----------------
SB
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
and
Ad Infinitum
v1.03
Regulamin