Autor |
Wiadomość |
<
Wschód
~
Dom Państwa Heiwa
|
|
Wysłany:
Sob 18:54, 31 Gru 2011
|
|
|
Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Tameari drżał lekko, na pytania odpowiadając mało składnie i zazwyczaj tylko "obudź tatę, proszę, obudź tatę...". Trudno było przekonać chłopca, by odstąpił od rodziciela chodź na krok. Jednak gdy w końcu został z Tamaneą, popatrzył na niego przeraźliwie smutno.
- Tam... Mogę się do ciebie przytulić? - zapytał cichym, łamliwym głosem. Potrzebował tego, bo bał się strasznie. Nie miał na sobie nawet ranki czy siniaka. Jedynie kołnierzyk poplamiony był krwistymi łzami chłopca.
Milczał jak zaklęty, kręcąc tylko główką, gdy był pytany, co się stało tacie.
Shanae poruszył się lekko. Wszystko go bolało, ale poruszył się i otworzył oczy z trudem. Nagle poderwał się do siadu, krzywiąc się z bólem i patrząc trochę przestraszony po pomieszczeniu.
- Gdzie jest Tameari? - to były pierwsze, zachrypnięte słowa, które skierował do smoka, gdy tylko go zauważył. Ból przeszywał jego ciało, drżał przez to i krzywił się. Nie położył się jednak, ba, próbował wstać z łóżka. Jedyne, co się dla niego teraz liczyło to to, by jego syn był bezpieczny.
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 20:00, 31 Gru 2011
|
|
|
Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Tamashi złapał go za ramię i przytrzymał na łóżku.
-Tameari jest bezpieczny, Elizabeth z nim siedzi - powiedział do niego i poprawił trochę pozycję krzesła. - Przyprowadzić go? - zapytał.
Smok patrzył na Wampira z cierpieniem, widząc to, jaki ten jest obolały. Nie chciał mu robić wyrzutów i nie miał zamiaru tego obić.
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 20:05, 31 Gru 2011
|
|
|
Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Wampir uspokoił się, kładąc ponownie na łóżku. Pokręcił przecząco głową.
- Nie... Lepiej nie - powiedział cicho, zamykając oczy. Nawet leżenie sprawiało mu ból, jednak nie miał jak inaczej się ułoży. Zacisnął lekko palce na kołdrze. Milczał przez chwilę.
- Muszę wracać do domu... - mruknął cicho, znów próbując wstać. Miał z tym duży problem, ale tylko syknął kilka razy, gdy oparł się na połamanej ręce.
Ostatnio zmieniony przez Shanae Zankoku dnia Nie 5:45, 01 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 15:35, 01 Sty 2012
|
|
|
Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Tamashi westchnął, kładąc dłoń na jego ramieniu i naciskając lekko, by dać mu sygnał, że ma leżeć.
-Nigdzie teraz nie wracasz, Shanae - powiedział z uporem. - Zostaniesz tu, dopóki ci się nie polepszy.
Była noc, jednak Smok już przygotował pomieszczenie, by również w dzień, Wampir mógł tu leżeć. Zasłony szczelnie zakrywały okna tak, aby żaden promień słoneczny nie wdarł się do sypialni.
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 20:52, 01 Sty 2012
|
|
|
Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Shanae z cichym sykiem opadł na łóżko. Uniósł rękę i przetarł oczy, które samoistnie zaczęły mu się zamykać. Czuł się wykończony i obolały, miał ochotę tylko zasnąć i nie wstawać.
- Muszę... - mruknął cicho, a reszta zdania została wymamrotana w mało zrozumiały sposób. wampir walczył z ogarniającym go snem z cichutkim warkotem.
- Zaopiekuj się Tamearim na razie, dobrze? - zapytał, czując, że ową walkę przegrywa dokumentalnie.
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 17:39, 02 Sty 2012
|
|
|
Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Tamashi przytaknął, mimo, że był pewien, iż Shanae tego nie zarejestruje.
Przesunął spokojnie dłoń z jego ramienia, na obojczyk, by już po chwili drażnić palcami pajęczy tatuaż. Opamiętał się jednak po chwili.
-Obudził się? - usłyszał nagle za sobą i podskoczył, jakby został przyłapany na czymś złym, niedopuszczalnym.
Obrócił się w stronę drzwi, widząc swoją małżonkę.
-Tak, obudził się - odpowiedział jej, wstając z krzesła. - Pójdę do chłopców.
Chciał uciec od Wampira, bo zaczął obawiać się, że mógłby zrobić coś, czego później by żałował. Poza tym, chciał spełnić życzenie byłego kochanka i zaopiekować się ich synem jak należy.
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 19:45, 02 Sty 2012
|
|
|
Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Wydawało mu się, że smok go dotyka. Czół jego palce na skórze, gdy zostawiały na niej palący ślad, budzący w nim powoli podniecenie.
Chciał otworzyć oczy i spojrzeć na smoka, jednak jego powieki były po prostu za ciężkie. Chciał coś powiedzieć, unieść rękę, ale nie zdążył...
Po prostu odpłynął w ciemność.
~~
Kilka dni później wampir delikatnie odsunął zasłonę, patrząc na ciemne niebo. Nadal był osłabiony, a jego lewa ręka wciąż nie nadawała się do długiego użytkowania. Westchnął, przeczesując palcami włosy.
Nie miał pojęcia, co ma robić. Z jednej strony, wrócenie do domu i przyjęcie przeprosin Akiry było by czymś idiotycznym, a z drugiej... Co mu oprócz niebianina zostało?
Zamknął oczy, opierając czoło o zimną szybę. Desperacko trzymał się Akiry, bo ten - mimo napadów szału - dawał mu jakąś stabilizację w życiu. Nie miał już siły ze wszystkim walcząc sam. Po za tym... Tameari, Nie mógł by mu zapewnić odpowiednich warunków, gdyby znowu ruszyli w drogę. Uśmiechnął się delikatnie, wspominając kilka miesięcy spędzonych w towarzystwie kupca, jeszcze przed i kawałek po narodzinach małego wampira. Czasami chciał wrócić do tamtego momentu... Ale wiedział, że to niemożliwe.
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 19:54, 02 Sty 2012
|
|
|
Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Elizabeth zapukała cicho i weszła do pomieszczenia. Trzymała w ręku tackę, na której stała filiżanka dosyć świeżej krwi,kubek herbaty i talerz z jedzeniem. Oczywiście wszystko przystosowane było do diety Shanae.
-Witaj - powiedziała, stawiając mu na stoliku posiłek. - Jak się czujesz?
To ona przez kilka ostatnich dni zajmowała się Wampirem. Dziwiła się i miała do męża lekkie pretensje, ponieważ ten nie wchodził do Wampira w ogóle.
Elizabeth przynosiła mu dwa razy na dobę posiłek i kilka razy dziennie niewielką ilość krwi.
-Z Tamearim wszystko w porządku. Śpi - odparła, uśmiechając się delikatnie i zaczesując potargane włosy za ucho.
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 20:01, 02 Sty 2012
|
|
|
Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Oderwał się od okna i spojrzał na nią zrezygnowanym wzrokiem. Starał się uśmiechnąć, ale jakoś mało mu to wychodziło.
- Dziękuję, całkiem dobrze - powiedział, a na uwagę o synku kiwnął głową. Podszedł do niej szybko, zabierając tackę, by ta nie dźwigała.
- Przepraszam za kłopot... Myślę, że jutro będziemy mogli już wrócić do domu - powiedział, uśmiechając się do niej z zakłopotaniem i zmęczeniem.
Źle się czuł, podejrzewając, iż smok go unika. Nie wiedział, czy ten go potępia, czy może po prostu się go brzydzi... Starał się o tym nie myśleć, bo i bez tego był na skraju załamania. Nie mógł jednak sobie pozwolić na usadzenie tyłka w miejscu i rozpłakanie się, o nie. Obecność Tameariego skutecznie go od tego odwodziła. Chłopiec przychodził do niego często w ciągu tych paru dni.
Ani Shanae ani mały wampir ani słowem nie zająknęli się o zdarzeniu sprzed paru dni.
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 20:42, 02 Sty 2012
|
|
|
Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Elizabet oddała mu tackę i uśmiechnęła się słabo. Z jednej strony cieszyła się, że Shanae lepiej się czuje, jednak obawiała się trochę o jego przyszłość. Musiała jednak myśleć o tym, że Wampir nie był już dzieckiem. Był sam za siebie odpowiedzialny.
-W porządku, jeśli tego chcesz - odparła, wygładzając sukienkę, którą miała na sobie. - Pamiętaj, że zawsze możesz tu wrócić.
Kichnęła nagle i zaśmiała się, przepraszając cicho. Kiwnęła mu głową i wyszła z pomieszczenia.
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 21:05, 02 Sty 2012
|
|
|
Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Nazajutrz oba wampiry udały się w drogę powrotną, obaj dziękując za opiekę.
Kilka dni potem Akira znów uniósł rękę na Shanae. Był to o jeden raz za dużo. Coś jakby pękło w wampirze, gdy odepchnął kochanka od siebie ze wściekłością. Tak, jakby dawny Shan w końcu wyrwał się z klatki. Następnego dnia niebianin chodził potulny jak baranek, z usztywnioną prawą ręką, którą wampir w odwecie paskudnie mu złamał.
Od tamtej pory wiele się zmieniło. Wampir wrócił do prowokacyjnych strojów, w jego postawie było dużo pewności siebie i seksapilu. Teraz to on rządził w tym związku. Nie katował Akiry fizycznie, ale potrafił kilkoma ostrymi słowami sprowadzić niebianina na poziom rozdeptanego robaka. Czuł, że odżył, że w końcu jest sobą.
Jego stosunek do Tameariego nie zmienił się, nadal był dla niego kochającym tatą, na którego ten mógł liczyć w każdej chwili.
Wtedy też zaczęły się tajemnicza "epidemia" rozpadu małżeństw.
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|