Forum www.circleofoccultscience.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Wschód   ~   Dom Shanae i Tameari Zankoku [Plus Akira.]
Tamashi no Heiwa
PostWysłany: Sob 13:45, 27 Paź 2012 
Administrator


Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Tamashi nigdy nie miał żadnych kompleksów, uważał, że jak na pięćdziesięcioletniego faceta trzymał się bardzo dobrze. A jednak dzisiaj przechodził kryzys. Miał fatalny dzień, został zaproszony do nowych znajomych i wziął ze sobą Shanae, by ci go poznali. A pierwsze, co powiedział gospodarz, wpuszczając gości do domu było "Niebiosa, Tamashi! Nie miałem pojęcia, że masz syna!" Tak, mężczyzna miał syna, nawet dwóch, a jednak żadnego nie zabrał wtedy ze sobą.

Teraz mężczyzna stał wściekły przed lustrem i niemal warczał sobie w twarz. Miał kilka siwych włosków, które odznaczały się na tle ciemnych, fioletowych kosmyków. Zorientował się, że złamana kilka lat temu noga teraz odzywała się rankami tępym bólem. Tamashi uderzył pięścią w powierzchnię lustra. Zmarszczek mu przybyło! Miał wrażenie jakby każda z nich wykrzywiała się na kształt pogardliwego uśmiechu.

Już kilka razy starał się rozmawiać o przemianie z kochankiem, jednak ten zawsze odwlekał temat. Niebianin wiedział, że to niebezpieczne. Jego ciało mogło nie być już w stanie zamienić się tak diametralnie. Poza tym, dla każdego osobnika o wysokim pochodzeniu przemiana w wampira była niebezpieczna.
Ale jak Thamashi miał zaakceptować to starzenie się? Ostatnio nawet głupio było mu kochać się z Shanae. Miał wrażenie jakby pieprzył dziecko, własnego wnuka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shanae Zankoku
PostWysłany: Sob 14:29, 27 Paź 2012 



Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Wampir uniósł wzrok na drzwi do łazienki, zagryzając delikatnie dolną wargę. Już od kilku lat, nieustannie, wracały do niego słowa, które powtarzał mu jego dziadek w dzieciństwie.

"Nie możesz się zakochać, Shanae. Nigdy. I nawet nie chodzi o to, byś nigdy nie miał nic do stracenia czy trzymanie cię w ryzach. Jesteś wampirem. Twoje ciało przestanie się zmieniać, nigdy się nie zestarzejesz, nie będziesz miał zmarszczek, twoje włosy nie staną się siwe... Nie będziesz odczuwał zmiany czasu. Ale jeśli się zakochasz, w kimś, kto nie ma takiego daru... Patrzenie na tą osobę może cię złamać. Będzie coraz słabsza, aż w końcu jedyne, co będziesz mógł zrobić, to siedzieć obok, zawsze młody, zawsze sprawny, gdy ona będzie umierać... A wtedy i ty tego zapragniesz."

Wiedział, że tak będzie. Jemu osobiście to nie przeszkadzało, dla niego smok był nadal najbardziej atrakcyjnym mężczyzną, nie był jednak ślepy, głuchy czy głupi. Widział spojrzenia innych, słyszał pełne obrzydzenia szepty tych, którzy nie znali jego prawdziwego wieku.
Spojrzał na księgę, dużą i starą, obitą skórą, napisaną w dawno zapomnianym przez innych języku, którego używały najstarsze wampiry. Wiele razy myślał o przemianie kochanka, ale wiedział, że zrobienie tego tak jak z Tamaneą jest zbyt ryzykowne. Dlatego też - w tajemnicy przed Tamashim - uczył się prastarego dialektu, przeszukiwał księgi w poszukiwaniu wskazówki. Rok temu wpadł na nikły ślad jakiegoś rytuału, który pozwalał nie tylko na przemianę, ale i na odwrócenie zmian, które zaszły w ciele "ofiary". Irytował się, bo szczegółowo opisany rytuał by dla niego nie zrozumiały, jedyne, co udało mu się na razie odszyfrować to to, że będzie musiał "oddać" komuś lata Tamashiego. Nie miał pojęcia jednak, jak ma to zrobić i kiedy. Najgorsze, że odpowiedź była tuż przed nim, jednak te cholerne znaki były jak na razie zbyt skomplikowane. Wysyłał listy do różnych wampirów, prosząc o rady, pomoc i dyskrecję, nawet za opłatą.
Łatwiej by było, gdyby przynajmniej litery były "normalne"!...

Starał się odwlekać rozmowę o przemianie z Tamashim, zmieniać zgrabnie temat, jednak czuł, że mężczyzna jest już poddenerwowany, szczególnie po dzisiejszym spotkaniu z nowymi znajomymi. Wyglądali na zdziwionych, gdy wampir powiedział, że jest jego partnerem, a ich synowie zostali w domu. Wziął głęboki wdech i odłożył księgę na stolik, wstając z fotela i podchodząc do drzwi łazienki. Zapukał i uchylił je, wchodząc do środka. Podszedł do smoka i stanął za nim, całując go w łopatkę.
- Co jest, kochanie? - mruknął, przesuwając palcami po jego bokach zachęcająco. W jego myślach i pamięci smok nadal był silnym, przystojnym dwudziestoparolatkiem, z którym przeżył swój pierwszy raz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tamashi no Heiwa
PostWysłany: Sob 15:22, 27 Paź 2012 
Administrator


Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Tamashi zastanawiał się nad jedną ewentualnością. Shanae nie był jedynym wampirem którego znał mężczyzna. Miał również dość zaufanego znajomego, który z pewnością zgodziłby się podjąć ryzyko. Oczywiście, gdyby Tamashi wziął za siebie odpowiedzialność.

Mężczyzna spojrzał na kochanka, a zaraz potem na lustro. Skrzywił się. Wyglądał naprawdę kiepsko. Jako jedyny w tym domu się starzał, patrzył na rodzinę z zazdrością, której już jakiś czas nie potrafił ukrywać. Odwrócił się przodem do kochanka, by nie musieć się oglądać.

- Wiesz, że ja długo tego nie wytrzymam? - mruknął, ujmując w ciepłe dłonie twarz wampira. - Jestem pewny, że Alaris zgodziłby się... Wiesz, spróbować. Musimy o tym wreszcie porozmawiać, jeśli znów odwleczesz temat, sam podejmę decyzję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shanae Zankoku
PostWysłany: Sob 16:08, 27 Paź 2012 



Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Wampir spojrzał na starszego ze strachem i uciekł zaraz wzrokiem. Wziął głęboki wdech, kładąc chłodne dłonie na rękach smoka.
- Nie możesz tego zrobić. Alaris też nie... A jeśli go o to poprosisz, zabiję go, zanim zdąży cię dotknąć - powiedział cicho, patrząc poważnie i twardo w oczy kochanka. Odsunął jego dłonie od swojej twarzy i odwrócił go do lustra, stając obok niego.
- Mógłbym zmienić cię nawet w tej chwili. Ale gdybyś to przeżył... Już zawsze wyglądał byś tak. Wiem, że to cię denerwuje. Wiem, co mówią, za kogo nas biorą. Zasługujesz na więcej, Tamashi. I nie ważne za jaką cenę, zapewnię ci to - powiedział cicho, patrząc na ich odbicia. Poruszył głową, odsuwając przydługie kosmyki z twarzy. Złapał mężczyznę delikatnie za rękę i zaprowadził go do pokoju. Wziął księgę i bez słowa zabrał mężczyznę do pokoju w piwnicy. Pokoju, do którego dotąd nie wpuszczał nikogo.
Świece zapaliły się natychmiast, tak samo jak kominek, oświetlając spore pomieszczenie o kamiennej posadzce. Na zachodniej ścianie był narysowany dziwny znak ciemną cieczą, zaschniętą krwią. W okół niego było kilka run i innych dziwnych znaków, a zaraz pod nimi był kamienny ołtarz, na którym były ślady krwi, a na czarnym materiale były ułożone przeróżne sztylety - srebrne, złote, małe i duże, rytualne. Ołtarz oświecony był dużymi, czerwonymi świecami, pomiędzy którymi leżała biała czaszka o ostrych kłach.
- Zamknij za sobą drzwi - Shanae podszedł do umieszczonego w kącie pomieszczenia wielkiego biurka, na którym panował porządek. Na płótnie rozciągniętym na wolnej ścianie były poprzypinane różne pergaminy z zapiskami, powyrywane z ksiąg karty, pergaminy z tłumaczeniami pojedynczych zwrotów i zdań. Na pierwszy rzut oka były chaotyczne, dopiero potem widać było schemat.
Była podzielona na kilka sekwencji - "ofiarę", "dawcę", "narodzonego", "kapłana" i "przebieg rytuału". Pod każdą były odpowiednie dopiski, fragmenty ksiąg, szybkie notatki. Pod ścianą było pełno ksiąg, a na biurku leżał zapas pergaminu.

Wampir przekartkował szybko księgę, którą miał w dłoniach. Po chwili odwrócił się do mężczyzny i podał mu ją na otworzonym odpowiednim dziale.
- To dawny rytuał, kiedy wampiry były ściśle związane z nekromanią... Dopiero potem zaczęliśmy łączyć się z innymi rasami i przejęliśmy inne umiejętności. Pozwala na zmienienie osoby "po czasie" w wampira, jednocześnie odbierając jego ciału zmiany, które się w nim dokonały. To tak, jakbyś urodził się wampirem, krew w tobie, dar mojej rasy wybiera, ile lat powinno mieć twoje ciało... Nadwyżkę oddaje ofierze, którą, jeśli przeżyje, i tak trzeba zabić - powiedział spokojnie, krzyżując ręce na piersi.
- To cholernie stary tekst, mało wampirów pamięta o istnieniu języka, w którym został napisany, a jeszcze mniej umie się nim posługiwać. Udało mi się przetłumaczyć kilka fragmentów, ale nie zrobię z nich użytku bez całości - dodał, patrząc na Tamashiego. Oblizał usta, jakby wahając się, czy mówić dalej.
- Wiedziałem, że kiedyś nadejdzie moment, kiedy zaczniesz myśleć o przemianie. Może gdybym nie zmienił Tamaneii, gdybym uratował go w inny sposób, nie wpadł byś na to, ale to raczej złuda i nierealna już do zrealizowania nadzieja. Dlatego od... ośmiu, może dziewięciu lat... szukałem sposób, by przemienić cię w bezpieczny sposób. Ten rytuał daje pewność, że przeżyjesz stanie się wampirem plus zmieni wygląd, który cię trapi, dlatego się nim zainteresowałem. Jednak... Nauka tego dialektu jest czasochłonna i cholernie trudna, więc przedłużało się to coraz bardziej. Uruchomiłem swoje dawne kontakty, postarałem się dotrzeć do każdego wampira, jaki mógłby mi pomóc i wynik tego widzisz na tej ścianie - pokręcił głową ze złością, zaciskając palce na krawędzi biurka, o które opierał się tyłkiem.
- Zwróciłem się więc do Ostrzy - dodał cicho. Przez te wszystkie lata o nich nie wspominał, nie kontaktował się, nawet słowem się o nich nie zająknął, krzywiąc się na każde wspomnienie o dziadku.
- Zawarliśmy umowę. Śniący tłumaczy dla mnie rytuał, w zamian załatwiam dla niego różne rzeczy w bliższej i dalszej okolicy.

Zamilkł na chwilę i uśmiechnął się do Tamashiego lekko.
- Muszę mieć pewność, że będziesz bezpieczny. Dlatego proszę, daj mi jeszcze trochę czasu, dobrze?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tamashi no Heiwa
PostWysłany: Pon 1:51, 29 Paź 2012 
Administrator


Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Tamashi nie spodziewał się tego. Ne sądził, że Shanae zareaguje w ten sposób, choć w ogóle, sukcesem było, że nie zignorował tematu. Mężczyzna nie chciał się denerwować, czy domagać się od razu wyjaśnień, widział bowiem po wyrazie jego twarzy, że ten zaraz powie mu coś ważnego nawet bez namawiania. I nie mylił się. Zszedł do piwnic, lekko zdezorientowany. Był pewien, że kilka lat temu zgubili z Shanem klucz do tego akurat pomieszczenia. Teraz przekonał się jednak, że nie było to prawdą. Wszedł do pokoju i sapnął z zaskoczenia. Wnętrze wyglądało niczym pomieszczenie do odprawiania egzorcyzmów. Thamashi przyglądał się uważnie nieznanym mu znakom i słuchał kochanka z uwagą. Z każdym jego zdaniem, irytował się coraz bardziej. Nie rozumiał jak Shanae mógł ukrywać to wszystko.

- Czemu mi nie powiedziałeś? - zapytał względnie spokojny. - Wiesz, że moja młodość nie jest warta twojego bezpieczeństwa, a powrót do Ostrzy z pewnością nie zapewni ci spokoju. Co ja mam twoim zdaniem teraz zrobić?

Tamashi opierał się dłońmi o ścianę za plecami i przypatrywał się wtopionej w półmrok twarzy kochanka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shanae Zankoku
PostWysłany: Pon 2:01, 29 Paź 2012 



Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Oczy wampira zamigotały lekko, zmieniając barwę na czerwień i zaraz wracając do zieleni.
- Nie należę już do Ostrzy. To... przysługa rodzinna - odparł, unosząc rękę i przesuwając palcami po włosach. Popatrzył na kochanka i uśmiechnął się delikatnie, chociaż jego wzrok pozostawał poważny.
- Gdybym to zrobił, mógłbyś to opacznie zrozumieć. Dla mnie zawsze byłeś, jesteś i zawsze już będziesz najbardziej atrakcyjnym mężczyzną. Ale gdybym ci powiedział, że szukam sposobu, byś mógł "wrócić" do lat, gdy byłeś silnym, młodym mężczyzną, nie uznał byś tego za przejaw odrazy? Nie chciałem, by cię to dotknęło, byś myślał, że chce cię zmienić, że odrzuca mnie to, co czas zrobił z twoim ciałem. Po za tym... Musiałem mieć pewność, że istnieje na to sposób, nie chciałem nic mówić, póki były to tylko założenia...

Podszedł do smoka, wyciągając ręce i wsuwając delikatnie palce w jego włosy.
- Teraz... Po prostu pozwól mi się tym zająć - powiedział cicho, stając na palcach i całując go delikatnie w usta. Uśmiechnął się do niego, głaszcząc go po karku czułym gestem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tamashi no Heiwa
PostWysłany: Pon 2:17, 29 Paź 2012 
Administrator


Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Tamashi obserwował go spokojnie. Niezbyt mu się to podobało, sądził, że lepiej byłoby gdyby zajęli si tym razem. Zawsze większe szanse na powodzenie. Z drugiej strony rozumiał jednak kochanka. Jemu samemu trudno błoby się postawić nawet na miejscu tego nieśmiertelnego w związku.

- Ile czasu potrzebujesz? - zapytał, układając dłonie na biodrach Shanae.

Chciał po prostu wiedzieć, jeśli odczytywanie księgi miałoby się nie powieść, z każdą minutą prawdopodobieństwo, że zwykła przemiana się powiedzie, była coraz mniejsza
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shanae Zankoku
PostWysłany: Pon 2:26, 29 Paź 2012 



Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


- W najlepszym wypadku trzy, cztery miesiące... W najgorszym rok lub dwa - odparł, całując go zaraz w policzek i wtulając się w niego ufnie. Zamknął oczy. Chciał dla Tamashiego jak najlepiej, bez względu na cenę.

Wziął głęboki wdech, wciągając zapach kochanka i uspokajając się dzięki temu.
- Wszystkim się zajmę, Tamashi - powiedział cicho, głaszcząc go po karku. Odsunął się powoli i uśmiechnął lekko.
- Chodźmy stąd - powiedział, podchodząc powoli do ołtarza. Przesunął palcami po czaszce i wyszeptał kilka słów w melodyjnym, obcym języku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shanae Zankoku
PostWysłany: Pon 16:26, 29 Paź 2012 



Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Tamashi no Heiwa

Tamashi westchnął ciężko. Poczekał aż Shanae skończy i podszedł do niego, by obrócić go w swoją stronę.

- Dwa lata, Shanae - powiedział pewnie, patrząc mu z góry prosto w twarz. - Potem zerwiesz kontakty z Ostrzami i spróbujemy tradycyjnymi metodami.

Puścił go i odszedł w stronę drzwi. Nie chciał by Shanae widział w tamtej chwili jego twarz.

- Wolę umrzeć niż narażać twoje bezpieczeństwo. I wolę umrzeć niż skazać cię na oglądanie mojej starości.

Wyszedł szybko z pokoju by nie musieć słuchać zaprzeczeń. Shanae po prostu nie miał pojęcia jak okrutna potrafiła być starość.

***

Mężczyźni siedzieli przy stole, na tak zwanej posiadówie. Minęły już prawie dwa lata odkąd Tamashi dowiedział się, że Shanae szuka sposobu na przemianę. Mężczyzna czuł się coraz gorzej. Nie wyglądał źle, trzymał się bardzo dobrze jak na pięćdziesięcio dwu latka. Włosy nie posiwiały mu bardziej, a nawet jeśli, dobrze komponowały się z fioletowymi kosmykami. Tamashi zawsze mógł je pofarbować, ale nie pochwalał tego. Z resztą, jaki facet robił coś takiego? Tylko żałosny desperat.

Smok objął siedzącego obok Shanae jednak w ten sposób, by nie wyglądało to na gest kochanków. Mimo, że jego ciało trzymało się dobrze, nie miał też problemów z potencją, już od kilku miesięcy nie kochał się z wampirem. Nawet nie pokazywał mu się bez ubrań, po prostu sądził, że nie byłby to zbyt przyjemny widok. Nie chciał też rozmawiać na ten temat. Obaj dobrze wiedzieli, że zostało coraz mniej czasu.



Shanae Zankoku

Wampir spojrzał na kochanka, uśmiechając się delikatnie i upijając kolejny łyk swojego wina z krwią. Wyglądał na spokojnego i zrelaksowanego, ale prawda była taka, że od kilku miesięcy chodził wiecznie poddenerwowany. Granica dwóch lat ciążyła mu niesamowicie, od jakiegoś czasu bał się, że Tamashi zrobi coś głupiego. Starał się działać jak najszybciej, ale rzeczywistość nie chciała z nim współpracować. Musiał przyznać, że Śniący wywiązywał się ze swojej umowy - przetłumaczył już lwią część rytuału. Właściwie, jedynie "zalecenia" końcowe nie były jeszcze dla chłopaka zrozumiałe.

Od kilku dni polował na "ofiarę". Musiał to być młody, w miarę silny mężczyzna i w dodatku smok. Miał już na oku kilka "okazów", ale musiał wybrać najzdrowszego z nich. Przymknął oczy, unosząc rękę i pocierając palcami skroń. Od roku za mało spał, za mało pił i co chwilę nadwyrężał swoje siły. Dzięki temu jednak "podniósł" swoje umiejętność na tyle, by móc odprawić rytuał, a to było dla niego najważnejsze - sprawić, by Tamashi znów był pewnym siebie, cholernie seksownym i atrakcyjnym mężczyzną.

Musiał przyznać, że brak zainteresowania kochanka seksem jednocześnie go smucił, złościł i był mu na rękę. Brakowało mu "takiej" bliskości z mężczyzną, nie przeszkadzało mu, że gdy kochali się (a raczej pod sam koniec tego "okresu") to on był tym, który inicjował i wykonywał większość "roboty". Był zły, choć nie dokładnie umiał powiedzieć na co - na czas czy na swoje wiecznie młode ciało. Coraz częściej myślał, że wolałby również się starzeć. Ale z drugiej strony, z powodu szaleńczej pogoni za odpowiedziami, sam nie miał siły na seks. Co nie zmieniało faktu, że i tak ładował się starszemu do łóżka, tuląc się i całując go jak najczęściej.

Otworzył oczy i przesunął spojrzeniem po sali. Nie miał ani siły ani ochoty na takie... zabawy... ale nie mógł pozwolić, by Tamashi siedział cięgle w domu, by odciął się od świata zupełnie. Oparł głowę o ramię starszego w dość intymnym geście i znów upił łyk wina, udając, że słucha siedzącego przed nimi młodego niebienina, który trajkotał o czymś jak nakręcony.
Wyprostował się nagle jednak, napinając mięśnie i patrząc z trudnym do odczytania wyrazem na znajomą, ale nie pożądaną, postać. Zawarczał cichutko, niemal niczym wściekłe zwierzę na widok wroga, gdy postać zaczęła się do nich zbliżać. Już po chwili przy ich stoliku stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o złocisto-brązowej skórze, czarnych włosach obciętych na krótko i tworzących "artystyczny" nieład i oczach niemal identycznych jak Shanae. Mężczyzna uśmiechnął się kątem ust, a wydłużone, wampirze kły błysnęły między wargami. Miał na sobie przylegające spodnie i jasną koszulę oraz rozpiętą, skórzaną kamizelkę. Był przystojny, na oko trzydziestoparoletni.
- Shanae - powiedział męskim, głębokim głosem, po czym przesunął wzrok na Tamashiego. Otaksował go spojrzeniem, na co młodszy wampir zacisnął delikatnie palce na udzie smoka.
- Co tu robisz? - warknął Shanae, mrużąc lekko oczy, których barwa pod wpływem złości zmieniła kolor na czerwień. Mężczyzna zaśmiał się, siadając na krześle zwolnionym przez niebianina, który gdzieś zwiał.
- Nie musisz być taki uprzejmy. Chciałem zauważyć, że to ty prosiłeś mnie o pomoc - odparł spokojnie, na co młodszy skrzywił się lekko. - Nie przedstawisz mnie swojemu wybrankowi? - dodał starszy, znów patrząc na Tamashiego. Shanae miał ochotę trzasnąć go, odsunąć, wytargać za włosy gdzie indziej.
- To nie jest potrze...
- Nalegam - wampir spojrzał młodszemu w oczy twardo. Shanae uśmiechnął się krzywo, jednak jego wzrok dalej był nieprzychylny.
- Tamashi, poznaj Rouina Zankoku, mojego dziadka - powiedział spokojnie, lekko zabarwionym ironią głosem. Rouin uśmiechnął się za to z pewną satysfakcją, wyciągając do smoka dłoń.
- Miło mi poznać osobę, która pozbawiła mnie... wnuka - powiedział, patrząc smokowi w oczy mało przyjemnie.


Ostatnio zmieniony przez Shanae Zankoku dnia Czw 12:10, 01 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tamashi no Heiwa
PostWysłany: Pią 2:14, 02 Lis 2012 
Administrator


Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Smok zacisnął mięśnie, zerkając na kochanka niepewnie. Zastanawiał się czemu właściwie tu są. Shanae może nie wyglądał na nieszczęśliwego, ale uważny obserwator, a już na pewno Tamashi, bez problemu mógł zauwarzyć, że jest to jedynie gra. W końcu ponad dwudziestoletni "staż" pozwolił mu na przenikliwe poznanie Shanae. Dlatego właśnie zastanawiał się po jakiego grzyba siedzą na imprezie tego typu. Nie zamierzał jednak oponować, nie wtrącał się w sprawy młodszego. A bardzo prawdopodobne, że pobyt tutaj był powiązany z przemianą Smoka.

Pomijając fizyczną zmianę Tamashiego, mężczyzna zmienił się również psychicznie. Więcej osób go denerwowało, nie mógł znieść towarzystwa większości swoich dawnych znajomych. Praca była coraz bardziej męcząca, nawet jeżeli interesy nadal szły pełną parą, sukcesy nie były już ani trochę satysfakcjonujące.
Jedynym miejscem gdzie Tamashi mógł naprawdę odpocząć, były ramiona kochanka. Choć ostatnio nawet uczucie jego rąk na ciele było mało komfortowe. Dlatego teraz mężczyzna odsunął dyskretnie nogę spod jego ręki i dopiero wtedy sprawdził, co tak bardzo zaskoczyło Shanae.
Przez salę, prosto w ich kierunku szedł jakiś wysoki, niesamowicie przystojny facet o onieśmielających, przenikliwych oczach. Tamashiemu zrobiło się gorąco. Nie sądził by po zerwaniu znajomości z Hideyoshim, znalazł kiedykolwiek kogoś, kto tak by go oneśmielał. Ten wampir wgniatał go jednak w podłogę, sprawiał, że smok nie był w stanie odwrócić wzroku. Facet był po prostu nie z tej ziemi. Tamashi poczuł się przez chwilę niczym dwudziestolatek, zdominowany i przyjemnie osaczony. Odetchnął. Nie sądził, że słowo "dziadek" nabierze kiedyś dla niego takiego znaczenia.

- Mnie również - odpowiedział.

Nawet jeżeli smok powinien bać się wzroku mężczyzny, w ogóle tego nie zarejestrował. Po prostu trudno było oderwać wzrok od tego wampira. I trudno było analizować to, c ten mówił.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shanae Zankoku
PostWysłany: Pią 2:27, 02 Lis 2012 



Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Shanae z trudem hamował wściekłość, a intensywny zapach pobudzenia od strony Tamashiego mu w tym nie pomagał. Szczególnie, gdy wiedział, że i Rouin go czuje. Starszy wampir uśmiechnął się kątem ust, cofając rękę i spojrzał na swojego wnuka.
- Shan - mruknął niemal czule, patrząc mu uważnie w oczy. Wypowiedź dokończył w śpiewnym, obcym języku, na co młodszy kiwnął głową i zraz prychnął, odpowiadając płynnie. Mężczyzna zaśmiał się i już po chwili był za nimi, kładąc jedną rękę na ramieniu Shanae, a drugą na ramieniu Tamashiego.
- Nie musisz być taki wściekły, mój drogi. Jestem pewny, że moja obecność nie będzie przeszkadzać... Czyż nie, Tamashi? - zniżył się, mówiąc niemal do ucha smoka. - Pozwolisz, że zatrzymam się w waszym domu na kilka tygodni? - mruknął, a Shan szybkim, niezauważalnym normalnie ruchem wbił nóż z zastawy w kolano starszego wampira.
- Możesz o to zapytać, siedząc w miejscu - powiedział zimno, na co starszy roześmiał się, wyjmując nóż z kolana i prostując się.
- Oczywiście, Shan - odparł, przysuwając zakrwawiony sztuciec do warg mężczyzny i zmuszając go do delikatnego rozchylenia ust. Zmrużył przy tym z zadowoleniem oczy, dyskretnie zerkając na Tamashiego.
Bawił go ten smok. Miał swoje plany, jednak przepuszczenie takiej okazji, by na nowo przywłaszczyć sobie wnuka było by nieludzkie. W końcu, jako kochający i opiekuńczy dziadek nie mógł pozwolić, by Shanae był z kimś, kto tak otwarcie i bezproblemowo okazuje zainteresowanie komuś innemu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tamashi no Heiwa
PostWysłany: Pią 11:00, 02 Lis 2012 
Administrator


Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Tamashi nie bardzo wiedział jak ma się zachować. Po pierwsze kompletnie nie rozumiał o czym mężczyźni rozmawiają, po drugie nie sądził, by jego zdanie było jakkolwiek brane pod uwagę. Nie zmieniało to oczywiście faktu, że czuł się niekomfortowo. Nawet jeżeli Shanae nie pokazywał tego po sobie, był na łasce i niełasce tego faceta. Zresztą, dokładnie tak jak Tamashi. Smok nie zamierzał więc oponować, czy przeciwstawiać się. I tak nie przyniosłoby to zamierzonego skutku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shanae Zankoku
PostWysłany: Pią 11:37, 02 Lis 2012 



Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Shanae prowokująco przesunął językiem po nożu, rozcinając go sobie o ostrze. Oczy Ruina natychmiast wróciły do niego i zabarwiły się czerwienią. Uśmiechnął się lekko, przesuwając ostrzem tak, by "rozsmarować" krew na ustach młodszego. Ten jednak cofnął głowę, oblizując się i przenosząc spojrzenie na Tamashiego. Uśmiechnął się do niego, chociaż nie było mu do śmiechu. Rouin podszedł do wolnego krzesła, szybkim gestem zlizując krew wnuka z noża.
- Więc postanowione. Mam nadzieję, że nie będę kłopotem... - starszy wampir uśmiechnął się czarująco do smoka, mając niezłą zabawę z całej tej sytuacji.

***

Syknął, gdy Rouin szarpnął go za włosy i popchnął o na ścianę, od razu przyszpilając go ciałem. Zmrużył wściekle oczy, próbując się wyrwać, na co starszy wampir zaśmiał się cicho.
- Spokojnie, Shan. Nie szarżuj - mruknął mu do ucha, zaraz liżąc go przeciągle po szyi. - Nie wyrywaj się albo twój kochany smoczek nie przejdzie przez rytuał - warknął zaraz, na co Shanae zmarszczył brwi.
- Czego chcesz? - zapytał w końcu cicho, patrząc na niego ze złością. Starszy wampir przesunął pieszczotliwie palcami po jego twarzy, muskając opuszkami palców jego wargi.
- Żebyś się zastanowił, kochanie - mruknął czule, patrząc mu w oczy poważnie. - Kiedy dasz mu "drugą młodość", wiecznie młode ciało... Myślisz, że zostanie z tobą? Dlaczego miałby? Bo macie synów? To nie jest powód, by trwać przy sobie, wiesz o tym. Z miłości? Czyż nie zdradził już raz twoich uczuć, ba, zwalał potem całą winę na ciebie? - Shanae zmarszczył brwi, krzywiąc się i sztywniejąc.
- Skąd wiesz o Orze? - zapytał, chociaż nie chciał znać odpowiedzi. Rouin zaśmiał się cicho.
- Nigdy nie spuściłem cię z oczu, Shanae. Pozwoliłem jednak, byś uczył się na własnych błędach... Wracając jednak do tematu - zamruczał, wsuwając kolano miedzy nogi chłopaka i przyciskając go mocniej do ściany. - Skoro już o tym mówimy... Nigdy się nie zmienisz, czyż nie? Twoje ciało zawsze będzie "zawieszone". Już nie dziecko, ale jeszcze nie mężczyzna... A Tamashi lubi mężczyzn. Wiem, że tak samo jak ja, czujesz jego pragnienie za każdym razem, gdy się zbliżam. Znudziłeś mu się już? Jestem tu od ponad tygodnia i ani razu nie zauważyłem, by okazał ci takie zainteresowanie. Ba, nie wygląda nawet na ucieszonego, gdy wracasz do domu - mówił cichym, głęboki głosem, wywlekając na światło dzienne lęki Shanae, który uciekł wzrokiem, zaciskając pięści na koszuli starszego wampira. - Jak myślisz, czy gdybym wyciągnął po niego ręce, odtrącił by mnie? Teraz czy po rytuale? Czy gdybym okazał mu zainteresowanie, nie zostawił by cię? Naprawdę sądzisz, że jesteś jego "jedynym"?

Shanae szarpnął się nagle wściekle, patrząc na Rouina z nienawiścią.
- Pierdol się. Sam - warknął, niemal trzęsąc się ze złości, mimowolnego podekscytowania bliskością drugiego wampira i... strachu. Krótkowłosy zaśmiał się cicho, głaszcząc go znowu po twarzy. Już od dłuższej chwili czuł zapach kochanka wnuka, dlatego z premedytacją mówił o zdradzie.
- Shan, Shan, Shan... Zawsze możesz wrócić do mnie. Wiesz, że zawsze będę po twojej stronie, nawet, jeśli uważasz inaczej - dodał, schylając się i liżąc go powoli po ustach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tamashi no Heiwa
PostWysłany: Pią 11:52, 02 Lis 2012 
Administrator


Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Tamashi wyszedł do miasta po południu, powiedział wcześniej kochankowi, że nie wróci prędko, dlatego ten nie mógł spodziewać się go o tej godzinie. Smok wszedł po schodach na górę, sądząc, że właśnie tam znajdzie dwójkę wampirów. Przystanął jednak zaraz za schodami, słysząc przytłumione głosy. Oparł się o barierkę i zmarszczył brwi. Otworzył palce jednej ręki, a potem zacisnął je, sprawiając, że już dokładnie słyszał wszystkie głosy.

Zacisnął zęby. Wszystko o czym mówił starszy wampir było prawdą. Mężczyznę przeraziło jednak to, jak okrutnie to brzmiało. Smok usłyszał dziwny odgłos i od razu zacisnął ze złości obie dłonie. Nie był głupi, zdołał nauczyć się już wiele jeśli chodzi o wampiry i był pewien, że ten starszy doskonale zdaje sobie sprawę z jego obecności. Tylko co chciał zyskać takim zachowaniem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shanae Zankoku
PostWysłany: Pią 12:13, 02 Lis 2012 



Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


- Rouin... - Shanae spojrzał na niego, lekko rozchylając przy tym usta. Starszy wykorzystał to, by pocałować mocno młodszego, na co ten szarpnął się gwałtownie, uwalniając się z uścisku wampira. Patrzył wściekle na starszego.
- Jeśli spróbujesz go tknąć, zabije cię. Wiesz, że będę w stanie. Nie jestem jak mój "ojciec", nie będę patrzył, jak bawisz się moim partnerem - warknął, zaciskając pięść. Mówił pewnie, jednak słowa starszego bolały. Bał się wszystkiego, co ten powiedział, ale wiedział, że nie może tego okazać. Ruszył do wyjścia z pokoju.
- Nie mieszaj się. Możesz patrzeć, możesz "mieć na mnie oko", ale nie waż się wyciągać łap w stronę Tamashiego. Lub moją - powiedział jeszcze, otwierając gwałtownie drzwi.

Wyszedł na korytarz i trzasnął drzwiami, unosząc zaraz rękę i przesuwając palcami po swoich włosach. Wyglądał na zmęczonego i przybitego. Słowa dziadka wciąż i wciąż wracały w jego myślach, zostawiając za sobą nieprzyjemne pytania.
- Żeby go szlag trafił - mruknął pod nosem, odsuwając rękę od włosów i robiąc kilka kroków. Zatrzymał się, wyczuwając "świeży" zapach kochanka. Spojrzał w stronę, z której dobiegał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 8 z 10
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Forum www.circleofoccultscience.fora.pl Strona Główna  ~  Wschód

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach